Pamiętam moje pierwsze ptysie, totalna porażka urósł tylko jeden a z reszty zrobiły się placuszki , to mnie bardzo zniechęciło do tego rodzaju ciasta. Ale z tego względu , że jestem wytrwała po pewnym czasie postanowiłam zrobić je ponownie , wyrosły pięknie, od tamtej pory nie miałam z nimi już żadnych przykrych niespodzianek :) No może po za tym, że o tych akurat zapomniałam i przytrzymałam za długo w piekarniku. Na pewno udało by się to zakamuflować cukrem pudrem ale my lubimy takie bez posypek :)
Ciasto:
- 1/2 margaryny (125 g)
- 1 szkl wody
- 1 szkl mąki pszennej
- 3 duże jajka
- szczypta soli
W garnku zagotować wodę z margaryną i szczyptą soli. Na gotującą się wodę wsypać mąkę pszenną, energicznie wymieszać i gotować ciągle mieszając. Ciasto jest gotowe gdy ma szklisty wygląd i odchodzi od ścianek garnka. Pozostawić do ostygnięcia. Do wystudzonej masy dodawać po jednym jajku, ucierać do połączenia się składników, gotowe ciasto wyciskać lub kłaść łyżką w odstępach na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Czas pieczenia pierwsze 15 minut w 220 stopniach , kolejne 15 - 20 min w 160 stopniach.
Masa śmietanowa:
- 400 ml śmietany 36 %
- 1 śnieżka
- 3 łyżeczki żelatyny rozpuszczonej w bardzo małej ilości gorącej wody
- 3 łyżki cukru pudru
Żelatynę rozpuścić w małej ilości wody. Śmietanę ubić ze śnieżką i cukrem pudrem. Dolać żelatynę i ubić jeszcze chwilkę. Masa już po ubiciu ze śnieżką jest sztywna ale ja utrwaliłam ją jeszcze żelatyną
Fantastyczne. Pulchne, a z bitą śmietaną to poezja. Uwielbiam ptysie. Pozdrawiam, Krys
OdpowiedzUsuńPtysie to jednak trudne ciastka, a te są śliczne :) pamiętam ptyśki mojej mamy były obłędne, ale ona piekła je w prodiżu, teraz gdy się zepsuł już ich nie robi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Trafiony opis. Oby kolejne!
OdpowiedzUsuńFeel free to visit my blog post - natural pharmaceuticals